Gliniecki M., Maksymowicz L. (2001): Teatr edukacyjny - komunikacja bez granic. 
Słupsk: Teatr STOP & SOK, s.103-109

---------------------------------------------------------------------------------------------

 

                                                                         

 

 

 

 

 

Chcemy  podzielić  się  opowieścią

___________________________

 

                                                                                  

   

                Chcemy podzielić się opowieścią o pewnej praktyce działań w kulturze, które są zapisem drogi twórczej ludzi, prowadzących pracę edukacyjną i teatralną z młodym pokoleniem, ścieżkami swych własnych doświadczeń i pasji.

Był rok 1989 – czas przemiany, rozpostartych skrzydeł i gotowości do lotu; czas uwolnionej energii; czas twórczej mocy, odwagi i oddychania powietrzem nadziei. Byliśmy wówczas w drodze, mieliśmy za sobą doświadczenia w tworzeniu kultury alternatywnej (Teatr Gardzienice z Lublina, Teatr Stop ze Słupska, Teatr Arka z Poznania). Spotkaliśmy się w działaniu. Łączyły nas podobne zamiłowania, lektury: Miłosz, Vincenz, Hesse, Stempowski, Ficowski, Giedroyc; łączyły wspólne marzenia wypraw ku przeszłości, ku ludziom, a teatr był szczególnym miejscem, w którym wyrażać mogliśmy swe artystyczne pragnienia.

Przez trzy kolejne lata wędrowaliśmy po wioskach Kaszubszczyzny, wieńcząc każdą taką wędrówkę w Czarnej Dąbrówce budowaniem nad rzeką Łupawą WIOSKI SPOTKANIA - miejsca, do którego przybywali ludzie teatru, muzykanci, naukowcy, studenci, ci, którzy kulturę tworzyli i ci, którzy starali się o niej mówić. Odbywały się prezentacje teatralne, wykłady, dyskusje i biesiady muzyczne.

Z tej pracy wyłonił się w końcu lat osiemdziesiątych trzon zespołu Ośrodka Pogranicze - sztuk, kultur, narodów, który na długie lata związał się wspólną wędrówką po obszarach pogranicza. Byliśmy wówczas na tyle dojrzali, by szukać swego miejsca do zamieszkania i do pracy. Mieliśmy swą mityczną krainę, tę opisaną przez Miłosza i Vincenza, bogatą, wielobarwną krainę pogranicza. Zdążaliśmy ku niej, odbywając symboliczną Podróż na Wschód, by dzięki sprzyjającym wiatrom zamienić ją w realność i codzienność.

Wybraliśmy Sejny, sześciotysięczne miasteczko na pograniczu polsko-litewskim. Tutejsza architektura opowiada bogatą historię jego przeszłości. Górująca nad miastem Bazylika Sejneńska wraz ze zrujnowanym klasztorem dominikańskim, Biała Synagoga wraz z sąsiadującym budynkiem dawnej szkoły talmudycznej, kościółek ewangelicki, a wokół miasta nieliczne już osiedla staroobrzędowców – to wyraźne ślady duchowego i materialnego dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pozostawiło ono po sobie ukryty gdzieś pod powierzchnią zapomnienia etos dobrego sąsiedztwa, przenikających się języków, modlitw, pieśni, wzajemnego oddziaływania na siebie różnych tradycji religijnych, kulturowych i narodowych.

Wybierając Sejny na miejsce do pracy i do życia, chcieliśmy odnajdywać wraz z jego dzisiejszymi mieszkańcami etos pogranicza. Ale to, co zastaliśmy, to obraz „zerwanego mostu” pomiędzy dziedzictwem przeszłości i tradycją a teraźniejszością, pomiędzy starym i nowym pokoleniem. To rozpoznanie nie dotyczyło tylko Sejn, ale było charakterystyczne dla podobnych miejsc w regionach pogranicza całej Europy Środkowo-Wschodniej.

W Sejnach jak w soczewce zbiegały się wszystkie palące problemy krajów współczesnej Europy Wschodniej, które po okresie komunistycznym rozpoczęły odbudowywanie swej tożsamości, tworząc podstawy demokracji i współistnienia wszędzie tam, gdzie ciągle żywe są urazy po krwawych konfliktach i próbując rozprawić się ze swym zapóźnieniem ekonomicznym oraz poczuciem kompleksu prowincji.

W takim kontekście odnajdywał swoje miejsce Ośrodek Pogranicze – sztuk, kultur, narodów ze świadomością, że etos pogranicza nie jest dany raz na zawsze, ale że trzeba go stale budować na nowo, i z każdym nowym pokoleniem. Dlatego  prócz innych ważnych dla nas obszarów działalności, miejsce szczególne zajmuje praca edukacyjna z dziećmi i młodzieżą.

Wybieramy jeden z programów o nazwie Klasa Dziedzictwa Kulturowego by przedstawić proces edukacyjny, w którym działanie teatralne jest jednym z istotnych jego elementów, opartym na głębokim doświadczeniu osobistym.

Klasa Dziedzictwa Kulturowego jest programem adresowanym do młodzieży szkół średnich. Jest to ścieżka wyprowadzona z głównego nurtu naszych zainteresowań, tj. penetrowania regionów wielokulturowych Europy Środkowo-wschodniej, miejsc przenikania się kultur, narodów i religii. Kultura dialogu – postawa, która najbardziej, zdawałoby się, jest naturalna dla takich obszarów – potrzebuje nieustannego pielęgnowania i pobudzania. Czego potrzeba, by mogła stać się obyczajem dnia codziennego? Potrzeba wiedzy, rzetelnej wiedzy historycznej, poznania własnego miejsca, jego tradycji i przeszłości. Potrzeba także ciekawości wobec sąsiadów, bliskich miejscem zamieszkania, ale czasem odległych, bo różniących się od nas w swych praktykach kulturowych (inny język, inny kościół, czasem wręcz inna mentalność).

Mamy przekonanie, że tego rodzaju wiedza jest edukacją do tolerancji, uczeniem postawy, która potrafi dać posłuchanie innemu, której istotą jest wielogłos, pozwalający na współbrzmienie różnych głosów jednocześnie.

Studiowanie tradycji własnego regionu czyni trwalszymi więzi z miejscem, w którym się urodzili i żyją. To jest droga ku oswojeniu własnego gniazda, aby zawsze mieć dokąd wracać.

Prócz zajęć seminaryjnych, które służą zdobywaniu wiedzy (wykłady, książki, dyskusje, filmy), istotnym elementem tej pracy są działania praktyczne, angażujące wszystkie zmysły młodego człowieka, jego wrażliwość i skłonności artystyczne. Doświadczeniem, które łączy te wszystkie elementy są wakacyjne podróże do miejsc i ludzi.

Aby przybliżyć problem, posłużymy się przykładem naszych wypraw do wiosek polskich w okolice Lidy na Białorusi, do miejsc, które nazywaliśmy dla siebie krainą Tam gdzie słońce zapada.

Grupa nasza liczyła około 15 osób. Prócz sprzętu obozowego, który pozwalał nam budować obozowiska na skraju wsi czy w lesie, mieliśmy ze sobą instrumenty muzyczne. Z poprzednich wyjazdów przywoziliśmy pieśni, których nauczyliśmy się od ludzi, rozpisane na instrumenty. Mieliśmy też przygotowane niewielkie przedstawienie teatralne, które w każdej chwili mogliśmy pokazać we wsi dla wszystkich jej mieszkańców, dla młodych i starych. Ponadto to znakomity pretekst do spotkania. Ale najważniejszymi spotkaniami były te, kiedy młodzi odwiedzali starców w ich domach i dopytywali o to, co minęło. Świat starców odchodzi już w niepamięć, oni sami są u schyłku życia, potrzebowali więc posłuchania, które dawali im młodzi ludzie ciekawi przeszłości. Starcy opowiadali, radując się z szacunku, jakim obdarzali ich młodzi. Dzięki tym opowieściom historia ożywała poprzez los pojedynczego człowieka, niemalże jej dotykali, wędrując ze swymi starymi przewodnikami po zakamarkach ich pamięci. Opowiadali jak wyglądało życie „Polski”, o okupacji niemieckiej i sowieckiej, wreszcie o „nocy” i spustoszeniu, jakie przyniósł okres sowietyzacji.

Skrzętnie dokumentowaliśmy wszystkie spotkania. Notesy, aparaty fotograficzne, magnetofony i kamera zatrzymywały dla pamięci portrety ludzi i ich opowieści. Opracowanie tego materiału zaowocowało wystawą fotograficzną i filmem dokumentalnym pt. Losy posłuchane.

Pragnienie ocalenia choć cząstki doświadczenia, jakim było spotkanie z tym światem doprowadziło do powstania spektaklu teatralnego. To, co pozostało z tego spotkania, co osadziło się najgłębiej w naszych doznaniach, włożyliśmy w spektakl pt. Wijuny.

Dramat Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz, urodzonej i wychowanej w tym samym miejscu, stał się doskonałą inspiracją i dał możliwość przetwarzania doświadczenia w artystyczny obraz. W scenariuszu spektaklu znalazły się prawdziwe opowieści tych ludzi, ich bóle, troski, dramatyczne losy i cierpienia. Bo spektakl im jest dedykowany, pamięci tych wszystkich, którzy powtarzali nam po wielokroć słowa starej Zuzanny z Arcisz: „Ja chatiełaby opowiedzieć wam swoju żyźń, będzie mnie lekcze”  („Chcę opowiedzieć wam swoje życie, będzie mi lżej”).

Praca nad spektaklem była przygodą przekształcenia materii przeżycia, doznania w przekaz artystyczny. Tłumaczeniem na język teatralny wiedzy zaczerpniętej z osobistego doświadczenia, ze spotkania z ludźmi, którzy z ufnością obdarzyli nas opowieścią o swym losie.

Teraz my niesiemy tę opowieść innym, zaświadczając o istnieniu świata, który nieuchronnie odchodzi. Młodzi z „Teatru Sejneńskiego” zostali włączeni w proces twórczy, którego nie tylko są uczestnikami, ale czynnymi współtwórcami. Działanie artystyczne ma swe źródło w życiowym doświadczeniu, z którego się rodzi. Podróżujemy w nieznane, odkrywamy razem, uczymy się wspólnie, jesteśmy twórcami pospołu; my starsi wzięliśmy na siebie rolę przewodników prowadzących w nieznane.

Spektakl Wijuny to świadectwo pamięci ocalonej. Dla tych ludzi prawdziwym dramatem ich życia jest przerwany odwieczny łańcuch dziedziczenia. Kiedy istniał naturalny porządek, starzy przekazywali ziemię swym dzieciom i tak trwał ten świat. Dziś dożywają starości samotni, w opustoszałych wioskach, dla których nie ma już przyszłości. A jednak dokonało się przekazanie, ten najistotniejszy element relacji międzypokoleniowej, zawiązała się nić, dokonało się przekazanie... pamięć: między teraźniejszością a przeszłością.

Spektakl Wijuny prezentowany był wielokrotnie i oglądany przez ludzi w różnym wieku i z różnych środowisk. Ale ciągle nosiliśmy w sobie pragnienie by wrócić tam, skąd ten spektakl wziął swój początek, by zawieźć go ludziom, ze spotkania z którymi się narodził.

Był wrzesień, spakowaliśmy rekwizyty, kostiumy i jeździliśmy od wioski do wioski, wybierając jedną z chat na wieczorne przedstawienia. Mieszały się rzeczywistości teatralna z realną, widzowie stawali się uczestnikami wywoływanych zdarzeń. Pośród tych, których chcieliśmy odwiedzić brakowało tych, którzy odeszli już z tego świata; odczuwaliśmy wtedy mocno, jak wiele udało nam się ocalić.

A oto fragmenty zapisków z notesów uczestników tej pracy:

Z notesu Anety

Przyjechaliśmy pokazać im ich własne życie.

Zapakowaliśmy ich dom, stół, ławkę i stołek.

Nie ot tak sobie, nie. Przygotowywaliśmy się do tego długo.

To oni uczyli nas wytrwale, cierpliwie.

Jakby z ulgą pozbywając się ogromnego ciężaru.

Opowiem Ci własne życie.

Na początku niektórzy z nich obawiali się nawet,

Czy na pewno podołamy, czy to nie za trudne.

A teraz my wieźliśmy to z powrotem do nich.

Czy nie pożałują tych godzin rozmów, przekazanych sekretnych recept.

Przyjechaliśmy pokazać im ich własne życie.

Kiwali głowami i potakiwali, gdy padały słowa

„Tak dzietki, tak było”.

Śpiewali z nami gdy pojawiały się pieśni.

Odczynialiśmy razem...

Ich własne życie.

Z notesu Magdy

Jesienny wiatr niesie ze sobą zapach wilgotnej, świeżo rozkopanej ziemi. Niewielki sad, smukłe brzozy, pośród nich zapomniane gospodarstwo i pusta chata z zapadłą stodołą na skraju wsi Mancewicze. Słychać szczekanie psów. Otwieramy zardzewiałą kłódkę i wchodzimy. Tego dnia ten samotny dom na chwilę ożyje, wypełni się głosami, krokami, muzyką. To miejsce dobrze jest nam znane, to rodzinna chata pana Janka „Majora”, gdzie zwykle zaczynaliśmy i kończyliśmy nasze wędrówki po okolicznych wioskach. I tym razem stąd zaczynamy.

Zabieramy się do sprzątania. Wszystko pokryte grubym kurzem i pajęczyną. Myjemy podłogę, ustawiamy ławy, zapalamy świece. I już są – „nasze” babcie i „nasi” dziadkowie. Odświętnie ubrani i mocno zmęczeni po całym dniu kopania ziemniaków. Zajmują miejsca, szepczą onieśmieleni, rozglądając się, ciekawi tego, co się zdarzy. Coraz ciaśniej, coraz cieplej. Teraz my jesteśmy gospodarzami, a oni naszymi gośćmi, teraz my chcemy im opowiedzieć... Zaczynamy spektakl. Słuchają uważnie. W ciszy pojawiają się pierwsze wyrwane szepty, stają się coraz głośniejsze. Mała izba wypełniona jest życiem, wszystko prawdziwe, pulsujące. Kobiety zaczynają krzyczeć na „Cyranka”. Wymachują groźnie rękami. Dotykają nieruchomo leżącej w trumnie matki, sprawdzają czy rzeczywiście umarła. Zaraz potem opłakują ją śpiewając z nami żałobne pieśni.

„Dziady”– znowu wszystko cichnie i popada w zadumę, łowią uważnie słowa „spowiedzi nieszczęsnych dusz”.

„Wesele, czastuszki” – podrygują na ławkach, klaszczą w dłonie. Kobiety poprawiają welon, delikatnie gładzą białą sukienkę „Antolki”. Wszystko dzieje się naprawdę, to oni swoją obecnością poszerzają krąg teatralnej rzeczywistości. Spektakl kończy się, opowieść dobiega końca. Podnieceni jedni przez drugich strofują wyrodnego syna, żałują matki. „Jak u nas”– kiwają głowami. „Jak u nas”– wzdychają. Żegnamy się radośnie, acz uroczyście. Oni wracają do swych domów, my gasimy świece, zamykamy zardzewiałą kłódkę. Chata pozostaje znowu samotna.

Program Klasy Dziedzictwa Kulturowego, który prowadzimy od kilku lat w Sejnach, proponuje młodym ludziom wielowątkową aktywność - od intelektualnej po artystyczną. Muzyka, teatr, fotografowanie, realizacje filmów, studiowanie historii  i literatury, składają się na całość, uzupełniającą się i wzajemnie na siebie oddziaływającą.

Młodzi wnoszą do tego swą ciekawość, wrażliwość, otwartość, bezkompromisowość i zaangażowanie, torując sobie tym samym drogę do odkrywania swych prawdziwych zainteresowań i pasji.